poniedziałek, 30 maja 2016

Warka nr 6 "Złoty Kłos" .

Posiadając już cały sprzęt do warzenia piwa (właściwie od podstaw, ale bez śrutownika) mogłem wreszcie przejść o level wyżej. Ze żłobka piwowarskiego trafiłem do przedszkola. Pierwsze zacierane piwo z zestawu.

Zestaw to słowo klucz. Nie trzeba układać swojej receptury, kombinować ze składnikami i chmieleniem. Wszystko jest opisane w instrukcji i jeśli się jej trzymasz dostajesz mniej więcej piwo, które autor sam sobie skomponował. Dla kogoś takiego jak ja było to idealne rozwiązanie. Nie trzeba się skupiać kiedy jakie przerwy robić podczas zacierania- tylko na poznaniu samego procesu.
Hefeweizen, czyli piwo pszeniczne w stylu bawarskim. Od pewnego czasu szalenie przepadam za piwami pszenicznymi, to też musiałem obowiązkowo wybrać taki zestaw:) O dziwo wszystko przebiegło bez najmniejszych problemów i pojawiła się myśl "chłopie po coś czekał tyle czasu z zacieraniem i bawiłeś się tymi puchami". No tak... tak, ale dzięki temu nabrałem pewnych nawyków, które zaprocentowały podczas pierwszego warzenia :)

Kadź filtracyjną poszatkowałem wiertełkiem o średnicy 1mm, przez co stała się wydajniejsza i nie zapychała się zacierem. Jedni mówią, że filtrator z oplotu jest lepszy (przerobiony popularny sracz wężyk), ale ja od początku używam kadzi filtracyjnej i nie mogę powiedzieć na nią złego słowa.

Ogólnie podczas tej warki skupiałem się jak zoptymalizować sam proces, żeby nic mnie nie zaskoczyło, a sama praca była przyjemnością, a nie katorgą. Pełno zapisków na karteczkach, które potem analizowałem. Pełno pomysłów- jak radzić sobie w ciasnej kuchni i nie narobić bałaganu :)
Samo piwo wyszło tak dobrze, że swoją szczękę jeszcze długo zbierałem z podłogi podczas pierwszej degustacji piwa. Przepadłem- warzenie to moja pasja, a "radość z warzenia" moim mottem.
Więcej o "Złotym Kłosie" w działach receptury, oraz degustacje :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz