piątek, 27 maja 2016

Warka nr 1 "Addio Ammaro".

Chyba każdy piwowar zaczyna od puchy, czyli brewkita. Warzenie z ekstraktów nie jest złe. Największy problem to mały wpływ na końcowy efekt smakowy piwa. Dla początkujących to doskonałe narzędzie dla rozwoju. Uczy podstaw higieny i procesu fermentacji. Nie rzadko doświadczeni piwowarzy "lenie" tuningują po prostu takie zestawy i... nie jest to wcale złe. Pierwsze warki to z reguły ekstrakty nachmielone do których dodaje się ekstrakt niechmielony.

Jak to wygląda w praktyce? A więc zawsze do brewkitów dołączona jest instrukcja. Jeśli zastosujemy się do niej w pełni na pewno powstanie z tego coś pijalnego. Ja zacząłem od Coopersa Draught, którego otrzymałem wraz z całym zestawem do warzenia (o sprzęcie powstanie osobny dział). Puszki się podgrzewa żeby wydobyć z nich ekstrakt w formie gęstej zawiesiny. Zlewa się to wszystko do garnka ( w tym wypadku 5 litrowego) zalewa 2 litrami wrzącej wody i wlewa do zdezynfekowanego fermentora. Potem zalewa się to wszystko wodą (w moim przypadku źródlaną) i schładza do określonej temperatury. W międzyczasie przeprowadza się tzw rehydratyzację drożdży, czyli uwadnianie (taki starter). Po schłodzeniu brzeczki do określonej temperatury oraz napowietrzeniu jej (ostre mieszanie lub przelewanie) zalewa się ją przygotowanymi drożdżami i zamyka fermentor (wczesniej sprawdzamy ile Blg ma nasze przyszłe piwko). Żeby nic nie wpadło i nie popsuło nam piwa wkładamy rurkę fermentacyjną wypełnioną odrobiną wody. Po jakimś czasie (z reguły od kilku do kilkunastu godzin później) rozpocznie się fermentacja burzliwa, która trwa kilka dni. Jeżeli Blg (sprawdzamy cukromierzem, balingomierzem, refraktometrem- co kto ma) nie spada w odstępie 3 dni oznacza to, że fermentacja zakończyła się i można albo przelać piwo do butelek, albo na fermentacje tzw cichą ( zestawy startowe to z reguły jedne wiadro, więc na burzliwej się kończy). Wsypujemy do butelek (zdezynfekowanych oczywiście) cukier specjalna miarką (średnio 4 gr. na butelkę) i kapslujemy kapslownicą. No i czekamy... Mniej więcej po czterech tygodniach piwo osiągnie odpowiednie nagazowanie, ale dalej będzie to "zielone piwo". Żeby było dobre często trzeba odczekać dużo dłużej. Wszystko zależy od stylu piwa.
 
Tak na prawdę miałem opisać przebieg i pierwsze wrażenia z warzenia, ale poza tym, że byłem niesamowicie podjarany perspektywą zrobienia piwa w domu- to nie było nic godnego uwagi. Wszystko przebiegło zgodnie z planem, a ja myślałem co kupić następne... bo stał sie ze mnie piwowar "Jezus" - przemieniłem wodę w piwo :) 

Co dokładnie było ze sobą mieszane, w jakich temperaturach- to wszystko znajdziecie w dziale receptur, który uda mi się mam nadzieję stworzyć. Na koniec efekt końcowy pierwszych starań, które miały miejsce w 2014 roku :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz