To już nie brewkit. Owszem użyty zostaje ekstrakt słodowy bursztynowy, ale cała reszta to własny szalony dobór składników. Posiadając gar 40 litrowy otwarły się przede mną nowe granice, a przystankiem końcowym była moja własna fantazja. Pierwsze samodzielne chmielenie, fermentacja cicha oraz wiele innych nowych rzeczy.
Do chmielenia użyłem specjalnych siateczek, gdyż użyty został chmiel w postaci szyszek. Żona wytłumaczyła mi naprędce co to znaczy kleikować, bo jednym ze składników piwa były płatki gryczane. Nie zapominajmy też o miodzie w ilości 2 kilogramów:). Z innych nowości prócz cukru do każdej butelki dodany zostaje ksylitol, którego nie są w stanie zjeść drożdże, a który odrobinę osłodzi piwo.
Wszystko starannie ważone i odmierzane. Tu nie mogło być żadnego przypadku. Mimo, że to nie była warka w pełni zacierana kosztowała wiele wysiłku i pracy :)
Od momentu warzenia do butelkowania- prawie miesiąc, ale było warto :)
Dębowe francuskie płatki średnio opiekane nadały piwu charakterystyczny smak i zapach. Miód był wyczuwalny, ale w smaku trzeba było się postarać, żeby go znaleźć.
Więcej o przebiegu warzenia w dziale z recepturami :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz